piątek, 25 marca 2016

-2-

Następnego dnia ruszamy w podróż. Ciało Kamila zostało rzucone do wspólnej mogiły poległych tutaj.  Nawet nie zrobli mu pogrzebu.

Wszyscy w moim wagonie to Polacy.  Śmieją się, opowiadaja historia i graja karty popijając czasem piwem.
-Co wam tak wesoło?  -pytam jednego który leży najbliżej mnie.
-Ee nie zrozumiesz.  Za młody jesteś - zaśmiał sie facet był stary moze z 6 lat ode mnie. 
-Powiedz mu Gienek. Może sie przyłączy do nas - odparł młody chłopak.  Chyba Marek.
Gienek zapalił papierosa i zaciągnął sie głęboko.
- Wiec tak. My mamy plan - powiedział w końcu. -Huśtuś daj nam mapy.
Wysoki muskularny chłopak wstał i podszedł do swojego pryczy. Wyciągnął plik kartek i podał Gienkowi.
Były to mapy polski i Europy oraz plan każdej z siedzib.
-Tu - powiedział na siedzibę żołnierzy blisko granicy.  -Tu uciekniemy. Tunelem chłopcze.  Już od dawna to planowaliśmy. Mamy wszystko co potrzeba.  Uciekniemy stąd tunelem. Prowadzi on do najbliższego miasta przez które akurat nie będą żołnierze przyjeżdżać.  Zadzwonimy i podamy informacje.  Wiec czemu ma nam być nie wesoło skoro mamy plan? -powiedział Gienek a ja roześmiałem sie.
-A tam ten pociąg?  Z kobietami? -spytałem.
-Eee - skrzywił sie Gienek - na stary.  Choć szkoda tyle pięknych kobiet. A ty kochasiu? Teskno ci? Do swje lubej?
-Tak pytam. A gdzie oni jada? 
-Do warszawy.  A tam do siedziby swoje.  Oczywiście jeśli która przeżyje.  Bo bywało tak że pociąg pusty przyjechał. Żywyj duszy a same trupy.
Westchnął ciężko i znowu zaciągnął sie.

Resztę podróży spędziłem cieszy.  Choć panowie upili sie i zaczęła sie dyskusja i bijatyka ja nie zwracałem na nich uwagi.
Zatrzymaliśmy sie w połowie drogi by na zbierać trochę gałęzi i trawy.  Podobno zapasy sie skończyły.

Była to okazja do ucieczki. 
Puściłem sie biegiem przez las tak by nikt mnie nie zauważył.
Niestety. Teren okazał sie ogrodzony drutem kolczastym w dodatku podłączonym do prądu.
Strażnicy bardzo szybko mnie znaleźli.
-Ty to ten kochaś - zaśmiał sie niemiecki żołnierze celujac we mnie strzelbą. Kleczałem na ziemi a dłońmi wysoko uniesionymi.
Żołnierze zaprowadzili mnie na polanę gdzie przywiązali do wielkiego drzewa.
Zdjeli mi koszule i okładali biczem ku uciesze niemieckiej widowni. Kilku polaków modliło się za mnie a inni z bólem odwracali zwrok.
-Niech to będzie przestroga dla was! - krzyknął niemiecki generał -że macie być posłuszni. Inaczej spotka was inna kara. O wiele wiele gorsza.

Gdy większość sie rozeszła Polacy pomogli mi. Rozwiązali węzły, robili okłady oraz dali pić.
Później nocy ruszyliśmy dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz