Następnego dnia ruszamy w podróż. Ciało Kamila zostało rzucone do wspólnej mogiły poległych tutaj. Nawet nie zrobli mu pogrzebu.
Wszyscy w moim wagonie to Polacy. Śmieją się, opowiadaja historia i graja karty popijając czasem piwem.
-Co wam tak wesoło? -pytam jednego który leży najbliżej mnie.
-Ee nie zrozumiesz. Za młody jesteś - zaśmiał sie facet był stary moze z 6 lat ode mnie.
-Powiedz mu Gienek. Może sie przyłączy do nas - odparł młody chłopak. Chyba Marek.
Gienek zapalił papierosa i zaciągnął sie głęboko.
- Wiec tak. My mamy plan - powiedział w końcu. -Huśtuś daj nam mapy.
Wysoki muskularny chłopak wstał i podszedł do swojego pryczy. Wyciągnął plik kartek i podał Gienkowi.
Były to mapy polski i Europy oraz plan każdej z siedzib.
-Tu - powiedział na siedzibę żołnierzy blisko granicy. -Tu uciekniemy. Tunelem chłopcze. Już od dawna to planowaliśmy. Mamy wszystko co potrzeba. Uciekniemy stąd tunelem. Prowadzi on do najbliższego miasta przez które akurat nie będą żołnierze przyjeżdżać. Zadzwonimy i podamy informacje. Wiec czemu ma nam być nie wesoło skoro mamy plan? -powiedział Gienek a ja roześmiałem sie.
-A tam ten pociąg? Z kobietami? -spytałem.
-Eee - skrzywił sie Gienek - na stary. Choć szkoda tyle pięknych kobiet. A ty kochasiu? Teskno ci? Do swje lubej?
-Tak pytam. A gdzie oni jada?
-Do warszawy. A tam do siedziby swoje. Oczywiście jeśli która przeżyje. Bo bywało tak że pociąg pusty przyjechał. Żywyj duszy a same trupy.
Westchnął ciężko i znowu zaciągnął sie.
Resztę podróży spędziłem cieszy. Choć panowie upili sie i zaczęła sie dyskusja i bijatyka ja nie zwracałem na nich uwagi.
Zatrzymaliśmy sie w połowie drogi by na zbierać trochę gałęzi i trawy. Podobno zapasy sie skończyły.
Była to okazja do ucieczki.
Puściłem sie biegiem przez las tak by nikt mnie nie zauważył.
Niestety. Teren okazał sie ogrodzony drutem kolczastym w dodatku podłączonym do prądu.
Strażnicy bardzo szybko mnie znaleźli.
-Ty to ten kochaś - zaśmiał sie niemiecki żołnierze celujac we mnie strzelbą. Kleczałem na ziemi a dłońmi wysoko uniesionymi.
Żołnierze zaprowadzili mnie na polanę gdzie przywiązali do wielkiego drzewa.
Zdjeli mi koszule i okładali biczem ku uciesze niemieckiej widowni. Kilku polaków modliło się za mnie a inni z bólem odwracali zwrok.
-Niech to będzie przestroga dla was! - krzyknął niemiecki generał -że macie być posłuszni. Inaczej spotka was inna kara. O wiele wiele gorsza.
Gdy większość sie rozeszła Polacy pomogli mi. Rozwiązali węzły, robili okłady oraz dali pić.
Później nocy ruszyliśmy dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz